sobota, 27 lutego 2016

Future Living Award 2015



sunnyautumn2045.wix.com/siemens

Przyszłość ma twarz starej kobiety.
Najprawdopodobniej żyjącej w pojedynkę.
W 2045 roku wiele kobiet, dziś 30-40 letnich, nie będzie miało najbliższej rodziny – dzieci i męża. Z różnych powodów: tak wybrały; nie mogły mieć dzieci; nie spotkały odpowiedniego mężczyzny.
Te, które urodziły dzieci i mają dziś partnerów, z dużym prawdopodobieństwem za 30 lat będą same - dzieci będą miały swoje życie, z partnerem rozejdą się lub on umrze wcześniej niż one.
W każdym przypadku, o ile kobieta nie posiada dużego majątku/oszczędności/dobrej emerytury po mężu, problemem będzie dla niej samodzielne utrzymanie się.
Jednocześnie będą to inne kobiety niż staruszki AD 2015. Będą aktywne fizycznie i intelektualnie, żądne nowych doświadczeń do późnych lat. To, co dziś jest pewnego rodzaju ciekawostką, czyli bardzo sprawna, dbająca o siebie kobieta 75+, często aktywna zawodowo, realizująca swoje pasje, będzie czymś normalnym.
Projekt nowoczesnych osiedli dla seniorek Sunny Autumn jest próbą odpowiedzi na pytanie, jak uczynić, aby starość dzisiejszych 30-40 latków była pogodna, bezpieczna i możliwie beztroska.
Projekt otrzymał dwa wyróżnienia w konkursie Siemens Future Living Award 2015. Pierwsze od Jury - za podjęcie istotnego problemu starzejącego się społeczeństwa ("Udało się zobaczyć naszą starość i pomyśleć o tym, jak o to zadbać.") i wyróżnienie specjalne od redakcji magazynu DesignAlive - za dostrzeżenie wagi wartości humanistycznych w poszukiwaniach rozwiązań dla przyszłości, ukierunkowanie na człowieka, jego potrzeby i jakość relacji z innymi.

http://www.future-living-award.pl/edycja-2015/zwyciezcy

http://www.designalive.pl/future-living-award-2045/
https://www.facebook.com/Sunny-Autumn-408449146012484











niedziela, 16 sierpnia 2015

Prasa cyfrowa

Miłość moja do niej trwa. Aktualnie wgryzam się w temat od innej strony - od strony reklamy. Dołączyłam do zespołu Optizen Labs, z czego się bardzo cieszę. Uwielbiam pracować z pasjonatami i profesjonalistami. Optizen działa na rynku prasy cyfrowej od 5 lat i ma wiele sukcesów. A na horyzoncie widać kolejne. :-)

Przeglądając cyfrowe wydania magazynów wnętrzarskich, przypomniał mi się iN Magazyn. To był kawał dobrej roboty... aż się łza w oku zakręciła...

Jak dobrze pójdzie za jakiś czas światło ujrzy nowy magazyn na tablety i smartfony -  HINT. :-)

A na razie mały powrót do przeszłości:




czwartek, 15 maja 2014

piątek, 21 lutego 2014

iN Magazyn, luty 2014

drugi numer iNa udał się bardzo. w App Store od 4 lutego (przez 10 dni byliśmy nr 1 w kategorii House&Garden, było też pierwsze miejsce w kategorii Lifestyle). a my kończymy numer marcowy. :-)





















niedziela, 22 grudnia 2013

iN w czołówce!

zaczęliśmy wysoko (od miejsca drugiego) i po dwóch tygodniach wciąż jesteśmy w pierwszej trójce :-)


poniedziałek, 9 grudnia 2013

iN Magazyn

Właśnie zadebiutował w AppStorze pierwszy Polski magazyn wnętrzarski tworzony wyłącznie na tablety.  Wymyśliłam go sobie ponad rok temu. Niedługo po tym, jak zachwyciłam się możliwościami nowej prasy oglądając iAM - pierwszy magazyn lifestylowy dla kobiet wydawany tylko na tablety. Z radością dołączyłam do grupy pionierów tej branży - początkowo prowadząc rubrykę wnętrzarską w iAM. Od września jestem członkiem zespołu w pełnym wymiarze. (Na dłużej - mam nadzieję.) Chcemy razem zrewolucjonizować rynek prasy. iN Magazyn to czwarty krok ku temu.

Nic nie zapowiadało, że idea prasy na tablety tak głęboko do mnie trafi. Od dziecka byłam oddaną czytelniczką prasy tradycyjnej. Zaczęło się od  dwóch sporych kupek prenumerowanego dla mnie przez Tatę Świerszczyka. W liceum zostałam wierną czytelniczką Polityki, niedługo potem Twojego Stylu. Przybywało nowych tytułów, a mnie przybywało papierowych kupek.

Namiętnie pisałam listy do naczelnych - kiedy coś mnie ruszało. Raz wywiązała się z tego wymiana maili z Panem Jackiem Szmidtem (któremu wysłałam wyrazy wielkiej sympatii), raz niemal opublikowano mój tekst w Polityce (dostałam 500 zł za spady - czyli za materiał, który nigdy się nie ukazał - to były czasy...), dwa razy opublikowano moje listy do redakcji (w Polityce i Newsweek Kobieta, od NK dostałam fajne perfumy za list miesiąca).

Jednak pierwszą publikację z podaniem mojego nazwiska zawdzięczam... Panu Jerzemu Pilchowi. 12 lat temu w Polityce prowadził konkurs - literacką zabawę wakacyjną - "Napisz powieść z Pilchem". W lipcu 2001 roku zostałam laureatką "frazy tygodnia". Pierwsze moje opublikowane drukiem zdanie było osobliwe, ale prorocze:
"Krzysztof, nie czekając na dalsze wyjaśnienia, zdecydowanym, ale delikatnym ruchem, złapał nieznajomego za krocze."
To był czas w życiu, w którym powoli (bardzo powoli...) uczyłam się brać życie za krocze.

Robiłam różne rzeczy: pracowałam na budowie jako asystentka architekta, w magistracie jako urzędniczka, w knajpie wegetariańskiej jako pomoc szefa kuchni (przez chwilę) -  po cichu marząc o pracy w redakcji. Jako piarowiec własnej szkoły jogi (zaprojektowanej i stworzonej od zera) pisałam teksty do magazynów poświęconych zdrowiu i medycynie naturalnej, prowadziłam firmowego bloga, zredagowałam książkę "Joga i ajurweda". Pisania było mi wciąż mało - założyłam prywatnego bloga, który w konkursie Onetu Blog Roku 2008 dotarł do piątego miejsca w kategorii "Ja i moje życie".

W 2010 roku trafiłam do wymarzonego wydawnictwa (przedtem zaliczając trzyletni, bardzo owocny romans z rynkiem nieruchomości). Murator od czasów studiów jawił mi się jako idealne miejsce pracy. Pierwsze podejście nie wypaliło, za drugim zostałam na dłużej. Chciałam pisać, ale (jak się potem okazało: na szczęście) nie było etatu. Miesięcznik "M jak mieszkanie" potrzebował fotoedytora - osoby, która szuka i wybiera zdjęcia do publikacji. Świetne zajęcie dla architekta, który projektować lubi tylko dla siebie.

Dziś umiejętność docierania do ładnych zdjęć przydaje mi się bardziej niż lekkie pióro. Takie czasy. Mało czytamy, dużo oglądamy. Prasa tabletowa to odpowiedź na nowe zwyczaje czytelników.

Inna jest też organizacja pracy. Redaktor naczelna w nowych mediach to bardziej project manager. Ktoś, kto spina całość i robi maksymalnie dużo: od wymyślania koncepcji i tematyki, przez pisanie i redagowanie, po fotoedycję. O biurokracji i działaniach promujących magazyn nie wspominając. Idealne zajęcie dla "kobiety pracującej". :-)

Rok temu powiedziałam, że chcę robić magazyn wnętrzarski na tablety. Umiejętność precyzowania czego się chce i dążenie do tego, to właśnie nic innego jak branie życia za krocze. Nauczyłam się tego i życie w bonusie dało mi drugi magazyn do zrobienia - kulinarny SMAQ. Do tego ogromne zadowolenie z tego, co robię, pracę z ludźmi, z którymi chcę pracować i wymarzonego szefa. Zdążyłam tuż przed czterdziestką, uff. ;-)